Strefa dobrych emocji Jacek Kielin

Relacja, przywiązanie, więź…

11 stycznia 2016
Oceń stronę/wpis

Relacja, przywiązanie, więź – czy to są czynniki ważne w procesie terapii i usprawniania osób z niepełnosprawnością intelektualna i autyzmem?
Czy kształtowanie umiejętności budowania relacji z innymi ludźmi to ważny cel pracy?
Czy więź łącząca nauczyciela-terapeutę z uczniem z niepełnosprawnością to istotna zmienna wpływająca na efektywność terapii?
Ja na każde z tych pytań odpowiadam: tak!
W pierwszym poście chciałbym jednak przyjrzeć się bliżej temu czym jest relacja, czym jest więź.
Doświadczenie drugiej osoby jest wyjątkowym doświadczeniem w życiu każdego z nas. Druga osoba to obiekt inny, niż kamień, stół, drzewo, pomarańcza, a nawet pies i kot. Potrzeba kontaktu jest silniejsza niż potrzeba jedzenia.

Zapewne wielu pedagogów czy psychologów na studiach słyszało o badaniach Rene Spitz’a który pokazał, że dzieci wychowywane w sierocińcach, nawet zadbane fizycznie, umierają z braku więzi. Harry Harlow w badaniach na rezusach, podważając tezę, że niemowlęta przywiązują się do matek, ponieważ są one źródłem pokarmu. Małpy Harlowa wybierały małpę-surogatkę – sztuczny twór ubrany w ciepłą tkaninę, nawet jeśli pozbawiona była ona funkcji karmiącej. Przybiegały do niej, kiedy były wystraszone, używały jej jako bezpiecznej bazy do eksploracji. Wolały ją niż tę nie ubraną w miękką tkaninę, ale za to będącą jedynym źródłem pokarmu. (Pamiętam zdjęcia z książki z tymi małpkami!)

Jest szereg badań pokazujących że bez dobrego, bezpiecznego przywiązania dziecko do najbliższych mu osób, nie jest możliwy ani prawidłowy rozwój emocjonalno-społeczny dziecka, ani też jego rozwój umysłowy w związku z interakcją pomiędzy przywiązaniem, a kształtowaniem się mózgu. Są badania obrazujące także powiązanie braku prawidłowych relacji dziecka a np. zapadalnością na choroby zakaźne. Zaburzenia więzi opisywane są różnorodnie. Wiele jest przejawów zaburzenia więzi: nadpobudliwość, impulsywność, lęk, niepokój, złoszczenie się, drażliwość, słabe wyniki w nauce, okrucieństwo, problemy z higiena osobista i dbaniem o siebie, bark współczucia dla innych, brak wyrzutów sumienia, zajadłe bronienie się przed bliskością, skłonność do zła itp. itd. To wszystko symptomy tzw. choroby sierocej.
Rozwój społeczny każdego człowieka można opisać szeregiem bardzo konkretnych umiejętności pojawiających się w kolejnych latach rozwojowych. Nie będę ich tu teraz opisywał. Nie będę też zastanawiał się nad sposobami realizacji tych celów, które uznaję jako podstawowe w pracy z osobami z niepełnosprawnością. Dla mnie jakość relacji z innymi to podstawowa kategoria kształtująca jakość naszego życia i oczywiście życia naszych uczniów. Kształtowanie umiejętności budowania relacji z innymi ludźmi to dla mnie najważniejszy ważny cel pracy z uczniami.

Dlaczego kontakt z innymi jest taki ważny? O co w nim chodzi?
Nie chodzi przede wszystkim o to, że inne osoby są dla nas źródłem zaspokajania potrzeb fizjologicznych – dają nam jeść, bujają, są ciepłe w dotyku itp. Nie tylko to, że chronią nas przed niebezpieczeństwami itp. Chodzi o coś ważniejszego jak sądzę. Druga osoba to nie biologiczny robot, który jest zaprogramowany na zaspakajanie naszych potrzeb. My też nie jesteśmy robotami. Jesteśmy świadomymi swojego istnienia podmiotami, które mają wolną wolę. Drugi może nas zabić lub nakarmić. Przytulić albo odrzucić.
Co ciekawe innym osobom przypisujemy świadomość i wolną wolę na wiarę, na podstawie doświadczania siebie samego. Tak zwana teoria umysłu jest próbą odwoływania się do tego czego nie widać, ale co jakoś tłumaczy nam zachowania innych osób.
Każdy człowiek jest dla nas księgą z której możemy dowiedzieć się czegoś o sobie. Drugi człowiek nie jest mną, jest osobnym żywym podmiotem. Podmiotem czyli nie drzewem czy filiżanką. Wejście w relacje oznacza potraktowanie innego jako podmiot. Drugi nie jest martwym przedmiotem, ale istotą odczuwającą siebie samego, tak jak ja. Z drugą osobą możemy więc wejść w dialog. Możemy zobaczyć, wysiłek, heroizm, prawdę, fałsz, dobro, zło, cierpienie, smutek, radość, upadek, sukces – to wszystko co kształtuje nasz świat bardziej niż przedmioty nas otaczające. Drugi człowiek może podzielić się sobą wybierając nas. Drugi może stać się dla nas zobowiązaniem. W spotkaniu z innymi możemy odczytać siebie. Dzięki innym na siebie możemy spojrzeć oczami innych ludzi.
Stop, starczy. 
Starczy, żeby pokazać, że bez więzi i spotkania z innymi ludźmi nie jesteśmy wstanie zbudować swojego człowieczeństwa. Inni są nam niezbędni. To ważne jacy ci inni są, w jakich relacjach z nimi jesteśmy.

Moje najciekawsze przemyślenia o roli relacji i więzi zrodziły się oglądaniu serii programów Cesara Millana „Zaklinacz psów”. https://www.youtube.com/user/CesarMillan
To jest facet, który uczy ludzi jak być dla swojego psa przewodnikiem stada.
Najbardziej fascynowała mnie nie jego wiedza na temat psów. Ale jego wiedza i umiejętności w podejściu do ich właścicieli. Pies nie będzie słuchał swojego właściciela, jeśli nie uzna go za przewodnika stada. Im bardziej właściciel będzie uznany przez psa za przewodnika tym szybciej – metodami behawioralnymi – psa będzie można ułożyć. Jeśli pies nie uzna swojego pana za przewodnika, to cała behawioralna praca pójdzie w błoto.
Nie tylko jest ważne, co jest nagrodą, za prawidłowe zachowanie, ale kto ta nagrodę daje.
Pies musi mieć do swojego pana zaufanie, aby dać się mu prowadzić.
Moim zdaniem, dokładnie tak samo jest między ludźmi. Nauczyciel musi stać się dla swoich uczniów przewodnikiem stada. A bycie przewodnikiem stada związane jest wyłącznie z jakością relacji pomiędzy stadem a przewodnikiem. Najbardziej fascynujące jest to, jak Cesar uczył ludzi być przewodnikami. Co zrobić aby pies zaufał właścicielowi? Po pierwsze – być szczerym i prawdziwym. Pies (ludzkie dziecko też) nie reaguje na wypozowany wizerunek właściciela, ale na to jaki jest on naprawdę. W spotkaniu liczy się prawda i szczerość. Jak mówię prawda, to nie myślę o tym, czy np. to zdanie jest prawdziwe, ale czy człowiek jest prawdziwy. Cesar uczył ludzi bycia prawdziwymi wobec psów. To bardzo ciekawy i fascynujący proces. Metodą uczenia była relacja Cesara i właścicieli. Cesar był dla nich przewodnikiem. Żeby móc być przewodnikiem dla innych, najpierw trzeba pozwolić, aby ktoś inny był moim przewodnikiem. Aby inni ufali mi, najpierw ja muszę zaufać komuś innemu.
Na dzisiaj to wszystko, bo mój pies prosi mnie o spacer. 