Strefa dobrych emocji Jacek Kielin

Nauczyciel/rodzic autentyczny i nieautentyczny. Jaka to różnica?

11 lipca 2017
Oceń stronę/wpis

Dzieci nie biorą na serio dorosłych którzy udają dobrych nauczycieli czy dobrych rodziców.
W uszach wielu dzieci dorośli nie brzmią autentycznie. Tacy nauczyciele/rodzice nie mogą być dla dzieci autorytetami. Ich oddziaływania wychowawcze i metody jakie stosują są mało efektywne.

Zastanawiam się nad tym jakie pojęcia dobrze opiszą rzeczywistość pracy z osobami z niepełnosprawnościami. Słabo, moim zdaniem opisują ją takie pojęcia jak np.: metody czy wzmocnienia. Słowo „metoda” zakłada, wg mnie bardzo przedmiotowe potraktowanie dziecka. Dzieci poddawane są obróbce za pomocą jakiejś metody. Słowo „metoda” opisuje czynności jakie wykonuje się przy dziecku w oderwaniu od osoby nauczyciela. Wzmocnienia zaś (kary, nagrody) i manipulowanie nimi, błędnie kierują naszą uwagę na elementy drugorzędne w pracy terapeutycznej.

Szukam więc innych słów.
Jednym z tych słów, o których teraz rozmyślam jest „autentyczność”.
Nauczyciel powinien być autentyczny. Nie powinien udawać nauczyciela, ale nim być. Nie powinien być imitacją nauczyciela, ale nim być autentycznie. Dzieci doskonale rozróżniają osobę grającą nauczyciela, będącego w roli nauczyciela, od nauczyciela prawdziwego.

Łatwo to napisać, trudniej zoperacjonalizować. Czym różni się nauczyciel prawdziwy, od tego który tylko gra taka rolę?
Rożni się motywacją.
Autentyczny nauczyciel kieruje się motywacją wewnętrzną, nauczyciel-aktor motywacją zewnętrzną. Motywacja zewnętrzna, to chęć aby dobrze wypaść przed przełożonymi, kolegami, rodzicami. Każdy pewnie chce dobrze wypaść, ale nie każdy w kontakcie z dzieckiem, kieruje się wyłącznie taka motywacją.
Autentyczny nauczyciel, taki który jest dla uczniów przywódcą, potrafi np. komunikować to co chce i to czego nie chce. Polecam wszystkim takie ćwiczenie – zaobserwujcie różnicę w reakcjach dzieci, kiedy mówicie: „Chcę, abyś pozmywał naczynia” i „Pozmywaj naczynia”. „Nie chcę, abyś chodził w butach po dywanie” i „Po dywanie nie chodzi się w butach”. Słowo „chcę” można oczywiście zastąpić innymi. Chodzi o to, aby zwracając się do dziecka mówić o sobie, a nie o nim. „Wkurza mnie jak nie spuszczasz po sobie wody” (nauczyciel/rodzic mówi o sobie) – „Znowu wody nie spuściłeś. Masz problemy ze słuchem? Ile razy ci mówiłem?” (nauczyciel/ rodzic mówi o dziecku).

Nauczyciele (i rodzice) mają często bardzo duże trudności z ustaleniem czego chcą w konkretnej sytuacji i co czują. Nie potrafią też o tym powiedzieć dziecku. Zastanawiają się nad tym co powinni czuć i co powinni mówić, aby było dobrze. Czekają, aż ktoś im to powie, a oni to zastosują.

Czasem dużo czasu potrzeba na ćwiczenie ze specjalistami wypowiadania własnych odczuć i poglądów, aby potrafili oni zacząć włączać autentyczne uczucia i chęci w proces pracy z dzieckiem.
Nie da się tego osiągnąć jeśli nauczyciele są w swoich miejscach pracy traktowani bardzo przedmiotowo i gdzie oczekuje się od nich podporządkowania, a nie autentyczności.

Czy ktoś z was zetknął się na swojej zawodowej drodze z kryterium „autentyczności” jako ważnym czynniku prawidłowego nauczania i terapii dzieci?